wtorek, 7 maja 2013

A teraz spadaj stąd, czyli Pastelowy Michał.


  Michał bardzo tego nie lubił. 
  Nie lubił tego, że kobiety tak strasznie szybko się przywiązywały. Doprawdy, dwa dni to chyba nieco za mało, żeby stworzyć jakąś poważną relację. A im wystarczały.
   Michał tego nie lubił, bo przez to dużo trudniej było mu się z nimi rozstawać. Gdyby odpowiadały „okej” za każdym razem, kiedy on prosił, żeby to było ich ostatnie spotkanie, czułby się dużo lepiej. On przecież wcale nie chciał robić im krzywdy, nie chciał żeby płakały. Ostatecznie to nie była jego wina, mówił im, że mają za nim nie tęsknić.
   - Przyjdziesz dziś?
   Tak naprawdę planował już nigdy więcej jej nie zobaczyć. Zamierzał się jakoś szybko odciąć, bo im szybciej tym lepiej, ale zabrzmiała jakoś tak strasznie tęsknie i stwierdził, że jeden raz w tę czy w tę teraz już nie zrobi żadnej różnicy, więc chociaż robił to trochę wbrew sobie, postanowił ulec.
  - Tak. Skoro chcesz.
   Naprawdę, powtórzył w duchu, to już ostatni raz. Powie jej to co mała chce usłyszeć, a potem stamtąd spada.
   - Chcę...
   Kiedy tylko przestąpił próg domu, w którym mieszkała, usłyszał trajkotanie, a pogaduszki to była ostatnia rzecz na jaką miał ochotę. Poza tym, one po seksie łatwiej odpuszczały. Nie dużo łatwiej, ale chociaż trochę. Spadał im poziom estrogenu i przynajmniej nie wpadały w histerię. Tak było po prostu lepiej, Michał już to wiedział.
  - Nic nie mów - zamruczał trzymając jej twarz w dłoniach. - Zamknij drzwi i zgaś światło.
  Miała duże, staroświeckie łóżko z mosiężnym, fantazyjnym stelażem i białą puszystą pościel. Surowa drewniana podłoga i ściany obklejone gazetami, oraz plakatami z jakichś undergroundowych klubów wyglądały tak niesamowicie brzydko, że aż ekstrawagancko. Bardzo to wszystko do niej pasowało.
  Kochali się na tym łóżku i to znowu był bardzo dziwny seks, bo ona była taka szalona, wyzwolona, pewna siebie i trochę wyuzdana, chociaż jednocześnie całkiem krucha, tajemnicza i banalna w obsłudze. 
  W sumie... mógłby z nią spędzić jeszcze jeden dzień. A może rok? Albo nawet dwa?
  Tak czy siak wiedział, że prędzej czy później musiał stamtąd spadać, bo tak będzie lepiej. Michał już to wiedział.
  - Czemu przyszedłeś?
  Tak go to pytanie zdumiało, że aż zaniechał odruchowego głaskania jej po włosach.
  - Przecież chciałaś.
  - Ale ty nie. Nie lubisz wracać. Nie przywiązujesz się - stwierdziła i było to tak absurdalnie zwyczajne i bezpretensjonalne, że poczuł, iż kompletnie nie miał ochoty tym razem kłamać.
   - Skąd wiesz?
  - Nie wiem, wydaje mi się, że to widać w całym twoim jestestwie. Cały taki jesteś. Taki roztrzepany. Na chwilę. 
   - Inne tego nigdy nie widziały - przyznał Michał na swoją obronę. 
   - Cóż - zamyśliła się na moment, przymykając oczy i uśmiechając z lekkim rozbawieniem. - Może to przez to, że wychowałam się w rodzinie artystów i psychologów. Często widzę rzeczywistość trochę inaczej.
   Michał nie miał ochoty odpowiadać. Zresztą nawet nie wiedział co miałby powiedzieć, dlatego po prostu przytknął swoje usta to jej ust i pogłaskał ją po całej długości talii.
   - Kiedy już odejdziesz - zagadnęła znowu ona - będzie ci czegoś żal?
  - Tylko twoich nóg - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Są piękne. A ty? Co zrobisz?
  - Zanim wytnę cię ze zdjęć, posprzątam pokój z twoich słów.
   - Przepraszam - stwierdził Michał ze szczerą niewinnością - nie chciałem zrobić ci przykrości.
  - Nie zrobiłeś. Po prostu tak będzie lepiej, już to wiem - odparła z tajemniczym uśmiechem i wtedy Michał wszystko zrozumiał. 
   Naprawdę, wszystko. Ona była zupełnie taka jak on. Była pierwszą kobietą, która go całkowicie rozumiała, która wiedziała co on czuje. To niesamowite, jeszcze nigdy nikogo takiego nie spotkał.
  - Umalujesz się dla mnie na pożegnanie tą swoją tandetną, różową szminką? - poprosił.
  - Nie - zaśmiała się dźwięcznie. - Teraz już tylko musi minąć kilka dni i nikt nie będzie ci mnie przypominał - wymówiła to zdanie jak obietnicę i pocieszenie. Pogłaskała go po policzku i pociągnęła na siebie kołdrę, którą dotąd się przykrywał. - A teraz stąd spadaj.
  - Widzimy się ostatni raz? - upewnił się Michał. Nie dlatego, że bał się, iż może zostawić jakąś niezamkniętą sprawę. To było pytanie z nadzieją, że może kiedyś, za parę miesięcy, albo lat znów się spotkają. Na chwilę, albo na zawsze, albo chociaż przelotem. Chciał tylko wiedzieć, czy widzi ją ostatni raz, żeby wiedzieć, czy czekać, czy sobie odpuścić.
   Ale ona tylko uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
   - Może. 



Jest z błędami, bo moja beta już śpi, a ja bardzo chciałam wam to dzisiaj pokazać. To jest jeden z tych jednoparcików. Pastelowy Michał, pamiętacie? Kołdra, Video i magiczny kajecik. Seks, złamane serce, kawa z męzczyzną mojego życia i piwo z przyjaciółkami. To jest taki dzień, kiedy rodzę się moim trzecim z dziewięciu żyć i planuję nim trochę pożyć.

Lekcja na dziś? WEŹ ŻYCIE W SWOJE RĘCE I NICZEGO NIE UTRUDNIAJ.