niedziela, 17 marca 2013

Uwaga, Aromaciki!

     Sprawa przedstawia się następująco. Wiem, że jestem skończoną suką, że zachowuję się jak wiosna - daję kostkę czekolady, a potem macham nią przed Waszymi twarzami, nie pozwalając dokończyć tabliczki - ale w Czwórce jest za dużo Bartmana, a za dużo... a Bartman w jakichkolwiek ilościach źle wpływa na moje katarsis i dostąpienie katabazy, a może i anagnorisis wraz z nirvaną i obstrukcją intelektualną, której dostaję poprawiając błędy w moich, hm, dziełach. 
        Co chcę przez to powiedzieć? Chcę przez to powiedzieć, iż w najbliższym czasie dam Wam coś w zamian. Dam Wam coś, co nie jest jeszcze skończone, ale co było moim pierwszym pełnowenowym tworem od półtora roku. Tworem który, dzięki swojej pełowenowatości, doprowadził mnie do łez.
        Zatem, Moje Najsłodsze, módlcie się jak skurwysyn za mnie i za tego chuja mojego Wena, żeby był, żeby mnie nie drażnił i nie odchodził w najmniej spodziewanym momencie. Proszę Was, żebyście to Wy nie pozwoliły temu umrzeć. Bluźnijcie, bijcie, chwalcie, klnijcie, ale dawajcie mi znać, że to nie jest dla Was obojętne. Że ja nie jestem Wam obojętna. Bardzo proszę. Pokazujcie mi, że nie robię tego dla siebie, bo dla siebie nigdy nie wychodzi. Niech to będzie Wasze. I trujcie aż Was znienawidzę, ale dokończę.
        Obiecujecie?

         Zanim dodam pierwszą część, żeby nie zostawiać Was na sucho, pozwólcie, że zaproszę Was wszystkie na Zapowiedzi Szczęścia
      Co mogę Wam powiedzieć o nich? Więcej mogę Wam powiedzieć o autorce. Zanim się poznałyśmy była tak zwaną Cichą Czytelniczką, których bardzo nie lubię, bo moim największym marzeniem jest znać wszystkie Moje Dziewczyny, choćby z dwóch słów pozostawionych w komentarzu. Potem los nas spiknął na scenie, wymieniłyśmy się dokumentami w Wordzie i okazało się, że gdyby zostawiła mi swoje adresy wcześniej, to prawdopodobnie nigdy nie miałabym takiego przestoju. Okazało się, że ja, zwykła szara ja, która zawsze podpala jej papierosy, jestem Aromą, tą Aromą, którą dwa dni wcześniej czytała do snu.
           Zatem nigdy nie wiecie czy właśnie obok Was nie przeszłam, czy nie dałyście mi papierosa, ani czy Wasze pisanie nie sprawi, że moje historie ruszą i będą pełnowenowe. 


Przesyłam całusy, Wasza Ja. 

11 komentarzy:

  1. Kurwa mać, Aromo.
    Nawet sobie nie wyobrażasz, że jesteś moim GURU, że to od Twoich opowiadań zaczynałam swoje czytanie, że to TY pchnęłaś mnie do pisania.
    I mów sobie co chcesz, ale uważam, że to Ci kurewsko wyszło.
    Wielbię Cię, podobnie jak parę innych dziewczyn, w których wypatruję swoje korzeni.
    I naprawdę chciałabym z Tobą zapalić, choć z reguły tego nie robię. Ale jak coś, to mam dyżurną paczkę L&M link, mentolowych, którą mogę się z Tobą podzielić.
    I jaram się tym, że jestem pierwsza.
    PIS END LOF.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. Mogę dostać jakieś namiary, ażeby urządzić prywatną audiencję? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy sobie to wyobrażam? Myślę, że tak, bo sama mam swoją Meg Cabot, która, najprawdopodobniej, jest dla mnie tym, czym ja jestem dla ciebie. Też jest takim własnie moim guru, a gdy w dzieciństwie ktoś pytał mnie, kim chcę zostać, gdy dorosnę, odpowiadałam: Meg Cabot.
      I cały czas utrzymuję to zdanie.
      Och, dziewczyny, wy wiecie, że ja lubię takie słowa. One mile łechtają moją próżność, ale przede wszystkim lubię je, bo to jest jakikolwiek znak, że nie robię tego na próżno, a to jest najpaskudniejsze.
      Co do audiencji - Aroma nie szerzy degeneracji, więc skoro nie palisz, to przy mnie nie zapalisz. Nie zrobisz tego, bo papierosy są paskudne i już.
      Ale orzechówką możemy się podzielić.
      Cóż więcej mogę? Raduję się i zapraszam do największego miasta w samym centrum.

      Wasza Ja.

      Usuń
  3. Aromo, to nie jest w porządku. Jeśli zdecydowałaś się pokazać cukierka, to pozwól nam go zjeść. Rozumiem, że możesz mieć problemy z Wenem i mogę zaakceptować, że coś nowego będzie się pojawiało rzadko i nieregularnie, ale skoro zdecydowałaś się wrócić, to wróć. Nie zostawiaj nas ze świeżo rozpaloną nadzieją na czytanie Twoich nowych, genialnych opowiadań (które należą do ścisłej czołówki najlepszych, jakie czytałam). Przeklinać ani bić nie zamierzam (jeszcze), ale spodziewaj się marudzenia o nowości. Ostrzegam, że upierdliwość mam dobrze rozwiniętą, możesz mnie znienawidzić, jeśli to ma pomóc Ci pisać ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak poza tym, to coś pożarło mój komentarz. Jestem pewna, że pisałam pod poprzednim wpisem. Zawsze piszę, jak coś czytam, a tam mnie nie ma...

      Usuń
  4. Chciałam Ci walnąć tutaj takiego paskuda typu "w kulki se lecisz" albo "no chyba nie" w wersji mocno nie-light, ale stwierdziłam, że tego nie zrobię, bo nie. Przesyłam Ci jedynie małego, wirtualnego prztyczka w nos i zapewnienie, że cokolwiek zrobisz, napiszesz etc. to ja to i tak z umiłowaniem i namaszczeniem przeczytam, bo ja przecież tak kocham Twój Aromacikowy styl i sposób myślenia.
    No i Dziewczyno... Poruszasz zatwardziałe, nieczułe serce 18-latki. Powinnam Cię za to nienawidzić, ale za bardzo lubię te kluchę, którą gdzieś tam jakiś czas temu we mnie wyzwoliłaś, więc zamiast tego uwielbiam Cię ponad zieloną herbatę (a to wysoki poziom!). Lubię to, naprawdę to lubię. Jako, że to, co się we mnie rozwija (niczym Obcy rodzi się we mnie ta cholerna wrażliwość) potrzebuje pielęgnacji, to nie mam wyboru, jak czekać i trzymać za Ciebie mocno kciuki, by Twoje najnowsze twory sprawiały radość przede wszystkim Tobie. Dasz radę. Masz nas, swoje dziewczyny, które zawsze i wszędzie chętnie się z Tobą napiją, podzielą fajką, cokolwiek byś chciała.
    Dziękuję, to tyle z popołudniowego bełkotu licealisty.
    EmS (Nope, to wciąż nie Emma Stone)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to może zamiast czekolady, najwyższy czas postawić wódkę?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na razie tez nie będę krzyczeć i przeklinać a tym bardziej modlić się. Tylko pisz, bo Cię uwielbiam a wszystkie Twoje dzieła znam na pamięć, no prawie ;) i odkąd je poznałam jesteś na pierwszym miejscu i nie zdetronizowania w moim siatkarskim świecie.
    Akademia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie wiem co napisać... Bo ja lubić te wszystkie Twoje pisania tak bardzo, że w cholerę i z powrotem. Uwielbiam całym mym serduchem. A, że w twoich Aromowych często jest Michał to ja już w ogóle jestem wniebowzięta... Bo jak ktoś pisze o Winiarskim i to TAK pisze to ja już go kupuję całego. Czytam dajmy na to absurdalny aromat euforii i mam ochotę zatrzasnąć tego mojego marnego bloga w cholerę... Tak samo z wyłudzonym Antośkiem. Jesteś geniusz. I tyle. Nie będę Cię jeszcze męczyć i dręczyć. Jeszcze, ale jak zajdzie taka potrzeba to ja potrafię. Twoje pisanie ostatnio ratowało mi życie na wykładach i nadal ratuje przy jakimś mega dole, albo po prostu w brzydki dzień.
    To ja może już skończę...

    Pisz Aromo!
    I nie znikaj.

    OdpowiedzUsuń